Kultura Romów w Bieszczadach
8 kwietnia to Międzynarodowy Dzień Romów, to dobra okazja aby przybliżyć Wam ich historię związaną z terenem Bieszczadów.
Dziś próżno szukać na bieszczadzkich czy beskidzkich drogach wędrownych Cyganów lub ich charakterystycznych, ubogich osad. Warto jednak pamiętać, że jeszcze do II wojny światowej, czyli Porajmosu (romskiego Holokaustu) stanowili na naszych terenach prawie 10 % społeczności. Romskich „narodów” jest bardzo wiele.
Pierwszym, przetrwałym do naszych czasów śladem napływu Cyganów do Polski jest wzmianka pochodząca z 1419 r. z Trześniowa w Ziemi Sanockiej, wymieniająca imię osadnika – Petrus Cygan – informuje Jerzy Ficowski, najwybitniejszy badacz kultury romskiej w Polsce.
Przemysław Dąbkowski w „Stosunki narodowościowe w Ziemi Sanockiej w XV stuleciu”) podaje, iż: „Z Węgier przybyli do Ziemi Sanockiej także nieliczni Cyganie.
O jednym z nich, Jakubie Cyganie, który był ulubionym kmieciem starego pana Matiasza ze Zboisk i który być może razem z nim przybył z Węgier, zawierają zapiski sanockie nieco więcej szczegółów. Kłócił się on zawzięcie o kawałek gruntu w Królikowej, mając w starym panu Matiaszu potężnego obrońcę.
Ten to Jakub Cygan osiadł potem w Tyrawie, gdzie miał swój dom. Kiedy część miasta spłonęła w r. 1435, uzyskał wraz z innymi pogorzelcami zwolnienie od podatków na lat trzy. Miał on syna Jana Cygana.
Nie jest rzeczą wykluczoną, że z Cyganów wywodził swoje pochodzenie szlachetny Mikołaj Cygan ze Świerszczowa. Był on czas jakiś wojewodą sanockim (20 IX 1427 – 20 III 1428) zasiadał Sądach Sanockich a potem pojął w małżeństwo siostrę panów jasieńskich, Pawła, Dobiesława i Jana.”
Dąbkowskiemu, który używa terminu „wojewoda sanocki” chodzi być może o „vajdę” – wyraz węgierski, tłumaczony na język polski jako „wojewoda”. Terminem tym określano w Królestwie Węgierskim wodza wołoskich pasterzy oraz właśnie naczelnika cygańskiego.
W staropolszczyźnie, często pojawia się termin wojewody/vajdy cygańskiego.
O tych, którzy na stałe osiedlili się w naszych górach Jerzy Ficowski pisze w swojej słynnej książce” „Cyganie na polskich drogach”, że żyją tutaj: „Cyntury, zwani przez polskich Cyganów nizinnych także Sanocka Roma, ze względu na miejsce ich stałego pobytu w Sanoku i okolicach, to Cyganie pochodzenia węgierskiego, najbliżsi językowo polskim Cyganom wyżynnym.
Mieszkają w stałych siedzibach i nie mają wozów i koni. Zajmują się muzykanctwem i w kilkuosobowych grupach, tworzących smyczkowe kapele, jeżdżą pociągami po kraju, aby muzykować po miastach w podrzędnych restauracjach, zbierając zapłatę do kapelusza. Często nawet zimą grupki Cynturów zaglądają aż do Warszawy.”
Byli to najlepsi muzycy wśród polskich Romów. Po 1964 r. władze przesiedliły ocalałe resztki naszych Romów na Dolny Śląsk, w szczególności do Kowar. W ten sposób po bieszczadzkich Cyganach, nazywanych w dawnej Polsce „Baszalde Roma” czyli „Grający Cyganie”, pozostało tylko wspomnienie i muzyka, którą mało kto już z nimi kojarzy.
Najbardziej znanym spośród sanockich Romów był Stefan Dymiter „Cororo”, urodzony 5 maja 1938 r. w Płonnej. Cygański skrzypek-wirtuoz, samouk, wysiedlony wraz z rodzina do Kowar. Niewidomy, beznogi artysta był najsłynniejszym cygańskim muzykantem ulicznym, grającym na ul. Floriańskiej w Krakowie.
Współpracował z „Piwnicą pod Baranami” występował w Filharmonii Krakowskiej. Zmarł 26 października 2002 r. w Krakowie. Pochowano go na cmentarzu w Kowarach.
text: Robert Bańkosz