Bieszczady z dreszczykiem
Historie o wampirach czy upiorach zawsze wzbudzają ciekawość, jak również wszystko co pozostaje niewyjaśnione i okryte tajemnicą. Mało kto zdaje sobie sprawę, że dawniej w Bieszczadach i w Beskidzie Niskim powszechna była wiara właśnie w duchy, wampiry i upiory. Strach, który budziły u ludzi, był ogromny.
Wierzono np. w moc maku, prosa i lnu. Zapytacie, co te płody rolne mają wspólnego z upiorami. Otóż podejrzewając, że zmarły jest upiorem i może po śmierci wrócić do chaty, posypywano drogę od chaty na cmentarz np. lnem. Jeśli nieboszczyk chciałby wrócić z grobu do chaty, to najpierw musiał pozbierać ziarno. Żywi chcieli w ten sposób opóźnić mu powrót, licząc, że w tym czasie zastygnie.
W Tyrawie Wołoskiej, na północny-wschód od Sanoka, aby chronić się przed upiorami, wbijano zmarłemu ząb z brony w głowę. W Prełukach wkładano pod język dwie szpilki. W innych miejscowościach obcinano nieboszczykowi głowę i wkładano do trumny między stopy.
Najbardziej znane historie na temat tzw. pochówków wampirycznych dotyczą wsi Jawornik na pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego oraz Brzegów Górnych u stóp połonin.
Zachęcamy Was do posłuchania innych intrygujących historii na poniższym filmie. Głos zabrali uznani badacze tematu z naszego regionu. Naprawdę warto poświęcić 30 minut,jeśli fascynują Was opowieści z dreszczykiem…