Zbóje w Bieszczadach

O Zbójach w Bieszczadach słów kilka...

Fragmenty książki: „Straszliwi zbójnicy z Bieszczadów i okolicy”

Autor: Robert Bańkosz

Bieszczady to kraina naturalnie stworzona do ukrywania się osób, które z różnych powodów nie chciały rzucać się w oczy władzy, urzędnikom czy ludziom w ogóle. Jeszcze nie tak dawno w Bieszczadach osiedlali się artyści, samotnicy, ludzie skonfliktowani z prawem lub po prostu uciekający przed cywilizacją.

W XX wieku wielu z nich zyskało miano bieszczadzkich „zakapiorów”, otoczonych przez społeczność pewnym nimbem adoracji. Na ile uzasadnionym, to już kwestia osobowości, zasług i talentu (bądź jego braku) każdego z nich. 

Wiadomo natomiast, że w XIX wieku ukrywanie tożsamości i przeszłości w leśnych ostępach było trudniejsze niż we wcześniejszym okresie, gdyż administracja austriacka dokładniej strzegła „porządku publicznego”, a i nagły wzrost demograficzny spowodował skurczenie się naprawdę dzikich miejsc. Dodatkowo masowy, przemysłowy wyrąb lasów przetrzebił gęste puszcze (…).

Źródła pisane donoszące o pierwszych zbójnikach podają, że w XV i XVI wieku była to jeszcze kraina pokryta lasami i bardzo słabo zaludniona, dająca doskonałe schronienie ludziom uchodzącym przed prawem. Jednak o prawdziwym zbójnickim wyraju możemy mówić w wiekach XVII i XVIII. W dolinach było już sporo wiosek, miast i dworów, przełęcze przecinały liczne trakty, co stwarzało okazje do kradzieży. Jednocześnie górskie stoki, pokryte wciąż lasami i jaskiniami, dawały schronienie. Dodatkowo grzbietami gór przebiegała granica polsko-węgierska, co ułatwiało ucieczkę przed pościgiem z jednego kraju do drugiego, gdzie nie sięgała jurysdykcja danego starosty, wojewody, komesa ani króla (…).

Oddziały zbójnickie zasilała często zubożała szlachta sanocka i przemyska, która w łupieżczym życiu widziała możliwość dostosowania majątku do potrzeb swojego stanu. Podobny los wybierali też żołnierze powracający po wielu latach z wojen, dla których nie było ani zajęcia, ani miejsca w rodzinnej chacie. Robili zatem to, czym trudnili się dotąd – rabowali – tyle, że w imię mniej wzniosłych ideałów (…).

O zbójnictwie w Polsce napisano już bardzo wiele, szczególnie w XIX i XX wieku. Romantycy przypisywali zbójnikom szlachetne motywacje, niezwykłe czyny, inspirując się ludowymi podaniami. W rzeczywistości zbójnicy byli różni, tak jak różne było społeczeństwo, z którego się wywodzili. Że byli okrutni? A któż w owych czasach nie był? Ani żołnierze, ani arystokracja, ani nawet – a może zwłaszcza – sądy czy to świeckie, czy kościelne. Zbójnicy byli więc takimi, jakie były ich czasy. Wspaniali, rycerscy, bohaterscy, a niekiedy okrutni, prymitywni i łasi na każdą rzecz, która miała jakąkolwiek wartość. Niby zresztą dlaczego mieliby się różnić od reszty społeczeństwa (…)?

Województwo ruskie zawsze było widownią rozbojów i najwięcej po nim uwijało się zorganizowanych band zbójeckich, w myśl przysłowia: „Na Rusi choćbyś jezuity posiał, to przecież złodzieje się urodzą”. (Władysław Łoziński, Prawem i lewem)

Stęczyński w Okolicach Galicyi, wydanych we Lwowie w 1848 roku pisał, że pierwsze odnotowane napady zbójników w naszych górach miały miejsce już w 1434 roku. B. Barwinśkyj pisał natomiast, że „[…] w sanockich górach beskidnicy pojawili się w 1452 roku”.  W. Ochmański uważał zaś, że najstarsze wzmianki o opryszczkach karpackich pochodzą z 1529 roku. Właśnie wtedy, na sejmiku w Sudowej Wiszni poruszano problem pilności podjęcia dodatkowych uchwał przeciwko zbójnikom.

W XVII stuleciu na sanocczyźnie grasować miał niejaki Łanko z Trzciany i jego kompan, Klimoweć ze Skwirtnego, którzy rządzili w okolicach Rymanowa. W Beskidzie Niskim zaś, nieopodal Grybowa na początku XVII stulecia działał oddział Hyńki.

Całemu węgiersko-polskiemu pograniczu dała się szczególnie we znaki kompania Sypka z Męciny Wielkiej koło Gorlic (…).

Bieszczady musiały być szczególnie niebezpieczne w owych czasach, skoro Łoziński pisze: „Ziemia sanocka i przemyska, a w pierwszym rzędzie ekonomia samborska bywały widownią gęstych rozbojów i łupieżczych napadów na dwory i sioła (…).

Jak zatem widać specyfika górskiego terenu sanocczyczny i  samborsczyzny powodowała, że powstawał typ zbójnictwa szczególnego, szlachecko-chłopskiego, które rządziło się swoimi własnymi prawami. Czytając dokumenty z tego okresu, odnoszące się do omawianego obszaru, ma się wrażenie, że w XVII wieku powstała oddzielna klasa społeczna – opryszkowska, w której zacierały się powszechne różnice społeczne. Ta specyficzna demokracja przejawiała się także w napadach, dotykających nie tylko na dwory, ale też miasta, Żydów, a także bogatych chłopów. Na biednych ze zrozumiałych względów w zasadzie nie napadano, no chyba, że w celu dokonania zemsty, wymierzenia kary, wyegzekwowania jakiejś przysługi czy zastraszenia (…).

 

Niezmiernie zachęcamy do lektury i zgłębieniu tematu zbójowania na naszych bieszczadzkich terenach. Również o historii zbójowania możecie posłuchać na naszych wycieczkach „DREZYNAMI ze ZBÓJAMI” oraz KULIGACH ZBÓJNICKICH.

 

 

 

Bieszczadzcy ZBÓJE

Szukasz innych ciekawostek dotyczących regionu? Chcesz poznać naszą ofertę?

Zapraszamy na nasz fanpage