Pewnego razu we Lwowie
Pozwólcie, że zabierzemy Was na chwile – do ukochanego Lwowa! Obecny trudny czas pandemii nie zawsze pozwala na uśmiech i radość. Jednak, dzielimy się z Wami pewną anegdotą ze Lwowa, która może wywołą lekki uśmiech na Waszych twarzach.
Pozwólcie, że zabierzemy Was na chwile – do ukochanego Lwowa! Obecny trudny czas pandemii nie zawsze pozwala na uśmiech i radość. Jednak, dzielimy się z Wami pewną anegdotą ze Lwowa, która może wywołą lekki uśmiech na Waszych twarzach.
Oto jedna z takich historii z początków okupacji, mająca miejsce we Lwowie, do którego często Was zabieramy podczas naszych wycieczek
A było to tak:
„W październiku 1939 roku Lwów został włączony do Ukraińskiej SRR, tym samym do Związku Radzieckiego. Z ponad 300 tysięcy mieszkańców przed wojną wzrosła teraz ich liczba do około 800 tysięcy. Pomnożyli ją Polacy uciekający przed Niemcami na wschód oraz Rosjanie osiedlający się na zdobycznym zachodzie. Nowa władza, nowe obyczaje, nowe rozporządzenia. Na przykład nakazujące w rocznicę rewolucji październikowej udekorowanie wszystkich witryn sklepowych i okien zakładów rzemieślniczych wizerunkami radzieckich wodzów. Zdyscyplinowany właściciel pewnego zakładu fryzjerskiego, a zarazem sprzedawca pijawek lekarskich (dość powszechnie wtedy stosowanych do upuszczania krwi), powiesił zgodnie z wytycznymi portrety przewodniczącego Rady Najwyższej i marszałka ZSRR, ale między nimi zostawił z głupia frant reklamę „Świeże pijawki”. – Było o czym mówić, ta było. A ile śmiechu przy tym.”
Powyższa anegdota pochodzi z książki „Zostali we Lwowie”, której autorką jest Anna Fastnacht-Stupnicka. Warto przeczytać, bo takich i podobnych smaczków tam wiele, aczkolwiek jest to prawdziwy „biały kruk”
Wycieczka: „Lwów – Stolica Galicji” wchodzi w skład pakietu wycieczek „PRZYGODA W BIESZCZADACH”, który został uznany za:
NAJLEPSZY PRODUKT TURYSTYCZNY PODKARPACIA 2018!